Wernisaż wystawy | „Trzy miesiące w Nowym Jorku” – fotografie i fotokolaże Larissy Baldovin
Nowa wystawa nowojorskiej fotografki Larissy Baldovin dokumentuje trzy pandemiczne miesiące „miasta, które nigdy nie śpi”, a które nagle musiało się zatrzymać.
Kiedy wprowadzono lockdown Baldovin wyruszyła z aparatem do miejsc, po których wcześniej nie mogłaby spacerować samotnie.
Opuszczone Wall Street, Park Avenue i Times Square…
Artystka przez wiele miesięcy opowiadała mi o przygotowaniach do tej wystawy, jej koncepcji, wyborze zdjęć. Aż któregoś dnia przyniosła „Amerykę” Franza Kafki, powieść, której nie ukończył. Trafiło we mnie od razu, bo dwadzieścia lat temu napisałem książkę „Bagaże Franza K.”, sporo w niej o rozbitkach i tułaczach. Zaczęliśmy patrzeć na kolaże Larissy przez pryzmat tej kafkowskiej Ameryki, choć pisarz przecież nigdy w niej nie był. Jego powieść początkowo miała tytuł „Zaginiony”. Max Brod zmienił go na „Amerykę” i co ciekawe ukazała się w Stanach pod tytułem „Amerika”, twardością brzmienia określając wyimaginowany ląd, na który pisarz zsyła swojego dość naiwnego bohatera Karla. Wydaje się być on czysty i niewinny, w przeciwieństwie do ludzi, jakich spotyka. Dzielnie znosi upokorzenia. Wątek niewinnego rozwinie Kafka w „Procesie”, tak jakby „Zaginiony” był próbą opisania bohatera w obliczu wynaturzenia, jakiego doznaje. Przecież to temat tych prac.
Kolaże fotograficzne Larissy Baldovin to też opowieść, którą można by zatytułować „Amerika”. Bo fotografowała Nowy Jork, jaki ani wcześniej ani później nie istniał. Wykrzywiony, abstrakcyjny, kafkowski. Nagle zdania powieści zaczęły dopowiadać świat, jaki zobaczyła, w jakim się znalazła. Ale daje mu swoją wrażliwość, estetykę i kolor.
Miasto uwalnia się od mieszkańców, odzyskuje przestrzeń, jakby na przekór rzeczywistości zaczyna kwitnąć, wybucha feerią barw, daje obietnicę wyspy, chociaż
wokół strach, niepewność, samotność.
Ten historyczny rozdział w dziejach miasta, z którym Baldovin związana jest od kilkudziesięciu lat, utrwala od samego początku.
Aż przychodzi zmęczenie izolacją. Nowojorczycy mają dosyć.
Wszystko wraca na swoje miejsce. Tyle że wszystko jest już zupełnie inne.
Czuje się to w fotografiach Larissy Baldovin. Na jej dojmującą i ważną wystawę składają się fotografie i ich kolaże. Artystka pokazuje szerokie tło ale zatrzymuje się nad detalem, wybijając niedostrzegalne wcześniej znaczenie, nadając ważności szczegółowi.
[Remigiusz Grzela]
Larissa Baldovin urodziła się w 1954 r. w Ostrogu na Ukrainie. Jej ojciec w czasie II wojny światowej stracił całą rodzinę. Matka pochodziła z Odessy i przeżyła wojnę w Taszkiencie. W 1959 r. rodzice wraz z Larissą, jej dwunastoletnim bratem oraz matką mamy przenieśli się jako repatrianci do Gliwic. Na fali marca 1968 roku, wyrzucono jej brata z Politechniki Śląskiej. Po bezpośrednim doświadczeniu antysemityzmu podczas napadu chuligańskiego rodzice podjęli decyzję o wyjeździe z Polski. Opuścili kraj w grudniu 1968 r., aby przez Wiedeń i Rzym udać się do Nowego Jorku. Larissa Baldovin przez wiele lat pracowała w branży medycznej, jednak jej pasją była fotografia. Obecnie mieszka w Nowym Jorku i w Warszawie, zajmując się działalnością artystyczną i organizując wystawy fotograficzne w Polsce i Stanach Zjednoczonych. Jest pomysłodawczynią i współautorką (z Anią Koszykowski) książki i projektu „Przystanek Gliwice/Pitstop Gliwice”. Dokumentuje w nim nieudaną próbę zakorzenienia się w miejscu, które Historia przeznaczyła doświadczonemu Zagładą pokoleniu jej rodziców i jej tylko na chwilę.
Hotel The Westin Warsaw, al. Jana Pawła II 21
Wstęp wolny, wystawa otwarta do 31 października 2023 (całą dobę)
Wydarzenie zorganizowana we współpracy z The Westin Warsaw